Donia’s poems translated into Polish poetry journal, published in Poland!

I was accepted into an Artists Residency program in Southern Spain and attended in October, 2012 where I met Krystyna Lenkowska, who was an Artist-in-Residence at Valparaiso for poetry and translation. She was translating Emily Dickinson’s poems into Polish (Lenkowska’s native tongue) for an upcoming book.

Lenkowska frequently asked for my opinion or input on a word or phrase in Dickinson’s poems, not only because I am a writer myself, but also because I was one of only 2 native English speakers at the Residency that session. She later asked if I would like to have some of my poems translated into Polish and we worked together a couple of afternoons translating a few of my poems.

She thought they came out quite nicely and was kind enough to submit them to Fraza –  a Polish Literary journal. They published her translations of my poems in spring of 2013 and I received this three-quarter inch thick journal in the mail last summer. I had to smile when I saw who I was published between! 🙂

Donia Lilly poetry published in Poland

Certainly don’t mind being in the middle of a Dickinson and Whitman poetry sandwich 🙂

Due to publishing rules, I’m not going to post the three poems in English here because that would qualify as “self-publishing” for many poetry publications and disqualify me from the possibility of future publication with them. For now, however, I will post the Polish translations here with the promise of posting them in English as soon as they are published elsewhere (I beg you *please* do not use Google translate to read these — they’re poems and will translate even worse than normal without the aid of a human being tweaking the rhythm and meaning as well as definition!)

Donia Lilly

* * *

Wychowana przez wilki?

Ojciec
powoli odrywał
moją lewą nogę
oddzielając ścięgno i kość
skórę i mięsień
chrząstkę i tłuszcz.

Wciąż mówił że to
z miłości.
Wciąż karmił mnie, poił
dawał
jej namacalny dowód.

Wciąż szczątki
mojej lewej nogi
gniły
w kącie.

Matka
lekkomyślnie rąbała
moją prawą nogę.

Wciąż śmiała się,
mówiła:
to nie boli
nie marudź
głupia.

Wciąż
krwawiłam i mdlałam,
a oni krzyczeli na mnie że płaczę.

Więc nauczyłam się używać rąk i nóg
tak dobrze że ludzie
nie zauważali
mojego beznogiego stanu.

Ale intymne relacje
zdradzały sekret.

I moją nadzieją
było to, żeby te nogi odrosły.
Żeby odwołano to, co mi zrobili.

Ale nie mam genu salamandry.

„Weź się w garść”, mówią.
„Nie bądź przewrażliwiona!”
Jakby wymierzali mi policzek raz,
dwa razy, tysiąc razy.

Ale ja nie jestem cała.
Mam dziurę w piersi w kształcie domu.
Przyjaciele widzą i mówią
że wychowały mnie wilki.

Ale nawet wilki pieszczą swoje młode,
troszczą się czy są zdrowe
i samodzielne.

Więc nie,
nie wychowały mnie wilki wcale.
Wychowali mnie kanibale.

 

* * *

Tej nocy kiedy umarłam było mi wszystko jedno.
Patrzyłam jak moje włosy piętrzą się
wokół łóżka.
Poczułam, że poduszki wyślizgują mi się spod głowy …
mój oddech stał się skończoną
próbą miechu.

Tej nocy kiedy umarłam nikogo nie było.
Moje oczy okrążyły pokój,
wargi zacisnęły się –
cichy protest w mroku.
Z drętwą ciekawością patrzyłam
jak mi palce drgają i
nieruchomieją.

Tej nocy kiedy umarłam przyszły szopy.
Żegnały się,
parząc się na połaciowym oknie –
te zamaskowane rabusie hałasowały
tak że nie da się opisać.

Nie mogę ich opisać, bo umarłam,
i nie było nikogo żeby usłyszeć ich
morderczą pieśń godową.

 

* * *

Twój pierścionek
przytłaczał mnie
od chwili
gdy dotknął mojej dłoni.
Za dużo błysku,
nie dość duszy.

Nigdy nie przyzwyczaiłam się
do jego obecności ciągnąc
wszędzie ze sobą
jak martwego psa
na smyczy.

I tak, chcąc nie chcąc, straciłam własną wagę,
może przez równoważenie dodatkowego ciężaru.

Aż pewnego dnia, twój pierścionek ześlizgnął się z mojego palca
i już więcej do niego nie pasował, odstawał.

I jakby tego było mało,
mimo że wiedziałeś jaka jestem,
czułeś się w obowiązku,
cytując prawniczą prozę,
domagać się zwrotu
Twojego pierścionka.

Tłumaczenie (translation): Krystyna Lenkowska

 

The other talented and creative people I had the pleasure of sharing my time with at the Valparaiso Residency in Almeria (which has now, very sadly, closed down after almost 25 years) were:

• Simen Johan – Swedish Photographer

• Igor Doniy – Russian Painter

• Regina Williams – Canadian Painter

• Natalya Korchemkina – Russian Ceramist

• Inna Rogova – Russian Ceramist

• Elena Bossi – Argentinean Writer

Google them – they’re all great people and great artists!